Na portalu internetowym podlasie24.pl został opublikowany artykuł pt. „Każda wieś chciałaby mieć takiego sołtysa!” o panu Kazimierzu Trzcińskim z Chmielnika. Poniżej jego treść.
Kazimierz Trzciński z Chmielnika w gminie Sabnie ma 86 lat, a od 45 lat pełni urząd sołtysa. Ludzie wybierali go już 14 razy z rzędu.
Jego receptą na zaufanie u wyborców jest umiejętność słuchania i unikanie sąsiedzkich konfliktów, a nawet… ich rozwiązywanie.
Kazimierz Trzciński urodził się 23 maja 1925 roku. To w Chmielniku spędził swoją młodość i wraz z żoną, z którą przeżył 51 lat, wychował trójkę dzieci. W 2004 roku pan Kazimierz ożenił się po raz drugi – z panią Zdzisławą. Obecnie najbliższa rodzina pana Kazimierza liczy siedmioro dzieci, szesnaścioro wnucząt oraz czworo prawnucząt.
Wszystkim tylko życzyć takiego sołtysa! – mówi Stanisław Chormański, kuzyn pana Kazimierza i kilkuletni radny w gminie Sabnie. – Odkąd pamiętam, razem jeździliśmy do urzędu i z niego wracaliśmy – wspomina kuzyn. – Z Kazimierzem od zawsze mi się dobrze współpracuje. To jest człowiek uśmiechnięty, optymistycznie patrzy na świat. Chociaż jestem od sołtysa młodszy o 40 lat, to lepiej mi się z nim rozmawia jak z rówieśnikiem.
Chmielnik, niewielka wieś gminna w powiecie sokołowskim, może poszczycić się jednym z najstarszych sołtysów w Polsce. Pan Kazimierz do Chmielnika wprowadził się zaraz po wojnie i mieszka do dziś. Jak sam mówi sołtysem 46 lat temu został dzięki Zbyszkowi z Kostek. – Pamiętam ten czas, jak na wybory przyjechał Zbysio z Kostek i jakoś mi się to kojarzy. Niespodziewanie nim zostałem. Wtedy jeszcze gminne rady odbywały się w Skibniewie – zaznacza pan Kazimierz.
Mieszkańcy wsi zawdzięczają swojemu sołtysowi bardzo dużo, między innymi drogę asfaltową i odwodnione pola. Kiedyś jak mówi pan Kazimierz drogi, to praktycznie nie było i trzeba było o nią zaciekle walczyć.
W ubiegłym roku pan Kazimierz obchodził swoje 85 rodziny i jubileusz bycia sołtysem. Z tej okazji zorganizował przyjęcie, o którym sam ze wzruszenia nie mówi, ale prosi o to wnuczkę Martę. – To były dziadka urodziny połączone z 45 rocznicą bycia sołtysem – mówi Marta. – Impreza wyglądała jak małe wesele. Przyjechała cała rodzina, przyjaciele dziadzia, władze samorządowe i gminne. Był grill i wiele innych pyszności. Do tańca przygrywało dwóch grajków. Od wójta gminy Sabnie dziadek dostał specjalny prezent – fotel bujany. Teraz stoi on na honorowym miejscu, a dziadek może, niczym prawdziwy król, na nim wypoczywać.
Chociaż pan Kazimierz zaznacza, że to już jego ostatnie lata sołtysowania, to jak dodaje kuzyn – Kazik tylko tak mówi. Nie damy mu zrezygnować. Oby tylko mu zdrowie dopisywało, to jeszcze trochę porządzi. Nie wiem czego mógłbym mu życzyć. Bo zdrowie ma, na brak pieniędzy nie narzeka… Oby żył sto lat i do końca nam sołtysował.
Według Zdzisławy Trzcińskiej, drugiej żony pana Kazimierza bycie sołtysem sprawia Panu Kazimierzowi radość. – Kłopotów na wsi nie ma, to i on ma głowę spokojną. W domu też można z nim wytrzymać – mówi z uśmiechem żona.
Czas zapewne pokaże jak długo pan Kazimierz będzie piastował urząd sołtysa, ale niecodzienną rzeczą jest to, że po 46 latach nadal cieszy się szacunkiem wśród władz gminnych i samorządowych, a także mieszkańców całej gminy.
Karolina Skibniewska
Artykuł pochodzi z portalu internetowego podlasie24.pl.
Wszystkiego dobrego Panie Kazimierzu i tylko pozazdrościć i Panu i mieszkańcom takiego sołtysa. Niesamowity człowiek, tyle w nim enerii- kilka lat temu miałam okazję poznać tego Pana- jeszcze raz tylko pozazdrościć i sto lat a może i więcej, bo takich ludzi już coraz mniej na tym pokręconym naszym świecie :)))
Pozdrawiam.